sobota, 22 kwietnia 2017

Od Natsu

Otuliłem się skrzydłami starając się udawać że dzień jeszcze nie nastał. Jednak coraz jaśniejsze światło przebijało zasłony. Powoli zmusiłem się do wstania, a raczej zwleczenia z łóżka. Rozprostowałem skrzydła i ruszyłem prosto w stronę łazienki. Brak sił i chęci do czegokolwiek poskutkował tym że zasnąłem i wywróciłem się na podłogę myjąc ręce. Nagle po pomieszczeniu rozległ się odgłos otwarcia drzwi, a do łazienki wszedł Ramsay z kubłem zimnej wody, którą wylał mi na głowę ze słowami ,,Pobudka!". Następnie zwiał z mojego pokoju nim zdążyłem zareagować. Nie mniej jednak, zadziałało. Wytarłem skórę ręcznikiem, a woda ze skrzydeł po prostu spłynęła. Szybko się ubrałem i skierowałem prosto w stronę laboratorium na badania. Jakiś czas później, czyli po badaniach, udałem się prosto do ogrodu, gdzie planowałem spędzić resztę dnia. Dwór jak zawsze niemal opustoszały. Oparłem się w cieniu o drzewo i niemal natychmiast zasnąłem. Zarwanie kilku nocy na granie nie było najlepszym pomysłem. Po chwili zastanawiania się nad sensem tego wszystkiego po prostu usnąłem.
~*~
Przykuty kajdanami i przywiązany łańcuchami do metalowego stołu, po raz kolejny rażony prądem. Niewiadoma substancja wstrzykiwana w ciało w miejsca gdzie jest już kilkadziesiąt lub kilkaset takich samych ran po zastrzykach. Po raz kolejny raniony nożami i innymi broniami. Następnie głośny huk i dym zajmujący całe pomieszczenie. Na podłodze pojawiają się plamy krwi i padają kolejne ciała. Z pomieszczenia wychodzi tylko jedno dziecko. Niemal całe w krwi. W jego oczach nie dało się już ujrzeć śladu po byciu dzieckiem. Ci, którzy to widzieli nazwali go potworem, zapomnieli że sami mu to zrobili, sami go stworzyli i sami skazali się przez to na śmierć. Z ośrodka nikt nie przeżył. Chłopiec wyszedł z budynku, w środku nie było już nikogo, nikogo żywego. Nieprzytomnego znaleziono go pośrodku ulicy. Zawieziono go prosto do domu dziecka. Nie miał żadnej rany, więc szpital nie był konieczny. Kiedy się obudził był w dziwnym miejscu. Pokoju z łóżkiem, oknem, szafą. Czymś zupełnie nowym. Po dwóch dniach w ośrodku zjawili się ludzie...
~*~
Obudziło mnie szturchnięcie w ramię.
-Żyjesz?-Spytała osoba nade mną.
Sen, znowu ten sam sen. Otworzyłem oczy i zerknąłem na stojącego przede mną chłopaka.
-Nie, nie żyję.-Powiedziałem wstając i otrzepując ubrania z trawy i liści.
Białowłosy się lekko zaśmiał.
-Nazywam się Cole, a mój kod to E-487.-Przedstawił się.
Podawanie imion wraz z kodem było tu już niemal tradycją.
-Miło poznać. Jestem Natsu, a mój kod to A-485.-Powiedziałem.
Nastała chwila ciszy. Spojrzałem prosto w oczy chłopaka o różnobarwnych tęczówkach.
-Twoje oczy...-Szepnąłem.
-Ah! To...-Zaczął.
-Heterochromia, tak?-Uśmiechnąłem się. -Twój kod zaczyna się na E, czyli jesteś tu nowy?-Przekręciłem lekko głowę.
<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz